TEST: Mercedes-Benz Arocs AK 8×6 Grounder z wywrotką half-pipe KH-kipper

Jazda w kopalni – nawet na stromych podjazdach – nie stanowiła większego problemu; przemyślany sposób kolejności dołączania napędów i blokad ułatwiał zadanie (fot. D. Piernikarski)
Jazda w kopalni – nawet na stromych podjazdach – nie stanowiła większego problemu; przemyślany sposób kolejności dołączania napędów i blokad ułatwiał zadanie (fot. D. Piernikarski)

Szkoda trochę jednak, że testowany Arocs 4142 nie został wyposażony w zautomatyzowany mechanizm zmiany biegów PowerShift 3, co podniosłoby komfort prowadzenia i korzystnie wpłynęłoby na zużycie paliwa. Z drugiej jednak strony jazda w trudnym terenie z manualną zmianą przełożeń daje pełną kontrolę nad pojazdem, 4-osiowy układ jezdny generuje zdecydowanie większe opory ruchu, zatem i skuteczność EcoRoll nie byłaby tak duża jak np. w ciągniku siodłowym. Arocs tankowany na stacji benzynowej pokazuje, że z paliwem obchodzi się dość „szorstko” – odprowadzając pusty samochód do Warszawy, spaliłem 29 l/100 km. W tym kontekście 260-litrowy zbiornik paliwa mógłby zostać zastąpiony nieco większym…
Na pochwałę zasługuje skuteczność i pewność działania zwalniacza – 3-stopniowego hamulca silnikowego. Jest to nieodzowne narzędzie pozwalające na utrzymanie bezpiecznej prędkości na większych zjazdach. Równie chętnie sięgamy do dźwigni zwalniacza także na szosie, gdy zachodzi konieczność obniżenia prędkości np. przy dojeździe do ronda. Oczywiście trzeba pamiętać o odpowiedniej redukcji przełożenia – hamulec silnikowy działa tym skuteczniej, im wyższa będzie prędkość obrotowa silnika.

Na trudne sytuacje
Arocs nie tylko poradzi sobie w terenie ze względu na dobre parametry układu napędowego, ale jego sprzymierzeńcami w jeździe off-road będą również takie cechy konstrukcyjne, jak kąt natarcia wynoszący 25°, kąt zejścia – 25° oraz kąt rampowy – 25°. Prześwit pod osią przednią to minimum 250 mm, pod osią tylną – 250 mm, między osiami jest to co najmniej 300 mm. Samochód jest również solidnie zabezpieczony przed przypadkowymi uszkodzeniami i trudami często „szorstkiej” eksploatacji budowlanej: stalowy zderzak, solidna belka przeciwwjazdowa, płyta ochronna zbiornika paliwa i pod zderzakiem, metalowe kratki ochronne na reflektorach, zaczep do holowania z przodu i sprzęg przyczepowy z tyłu.
Już przy pierwszym załadunku piachu Arocs 4142 pokazał, na co go stać. Pogoda nie była dobra – od kilku dni padał deszcz, więc podłoże zdążyło już porządnie nasiąknąć. Decydującą próbą okazało się pokonanie stromego i długiego wyjazdu z wyrobiska w kopalni. Choć była to droga prowizorycznie utwardzona, to jednak nawiezione na płyty betonowe w sporych ilościach mokre błoto i piach skutecznie obniżały przyczepność. Na tyle skutecznie, że wyjeżdżające na górę ciągniki z naczepami musiały brać maksymalnie długi rozbieg, aby rozpocząć podjazd pod górę z możliwie dużą prędkością. Mimo to nie wszystkim się to udawało. W naszym przypadku wystarczyło dołączenie napędu przedniej osi i zablokowanie mechanizmu różnicowego na osi tylnej. Silnik – choć „tylko” 420-konny – pokazał, co potrafi. Niestety, przy czwartym kursie z piachem „polegliśmy” na namokniętej łące – konieczne było zatrzymanie samochodu, ale ruszyć ponownie z miejsca już się nie udało mimo szeroko zakrojonych działań ratunkowych (załączanie blokad, rozbujanie pojazdu, odkopywanie kół itp.). Remedium okazała się dopiero pomoc zazwyczaj niezawodnej w takich okolicznościach ładowarki kołowej, która nas z błota wyciągnęła na bardziej twardy grunt.

Autor: Dariusz Piernikarski