
Scania 25P B4x2NB to samochód elektryczny o zasięgu do 250 km przeznaczony do realizacji zadań typowych dla dystrybucji miejskiej. Jego najważniejsze zalety to m.in. zerowa (niemal) emisja, bardzo niski poziom generowanego hałasu i możliwość pracy w porze nocnej.
Nie tak dawno, bo w połowie maja br. na torze w Bednarach, mieliśmy okazję zapoznać się z elektrycznymi i hybrydowymi ciężarówkami Scania – relację z tego wydarzenia zamieściliśmy w majowym numerze „Samochodów Specjalnych” (Scania w drodze do elektromobilności, „Samochody Specjalne”, nr 5/2022). Można by powiedzieć, że Scania Polska idzie za ciosem – w połowie lipca pojawiła się testowa Scania 25P – elektryczny samochód dystrybucyjny z zabudową chłodniczą Igloocar, agregatem chłodniczym Carrier Syberia oraz tylnym podestem załadowczym Bär Cargolift. Jeżdżąc po podwarszawskich miejscowościach, pokonaliśmy tym samochodem ponad 80 km, co pozwoliło na zapoznanie się z jego możliwościami i zebranie pierwszych doświadczeń.

Elektryczna Scania 25P w praktyce
Prowadząc elektryczną Scanię 25P zdecydowanie ma się ochotę jeździć wolniej. Dlaczego? Samochód porusza się zdumiewająco cicho – zwłaszcza przy niewielkich prędkościach, powiedzmy poniżej 50 km/h. Nie ma dominującego szumu toczących się opon i powietrza opływającego kabinę, odgłosy wydawane przez napęd elektryczny nie są specjalnie dokuczliwe. Ma się wrażenie, że w kabinie bardziej słyszy się pracę układu klimatyzacji niż układu napędowego.
Elektryczna Scania charakteryzuje się wspaniałą dynamiką podczas rozpędzania – pokaźny moment obrotowy wynoszący 2200 Nm, dostępny jest praktycznie natychmiast. Jest to bardzo wygodne w ruchu miejskim, gdy rusza się spod świateł. Oczywiście zbyt dynamiczna jazda oznacza szybsze zużycie energii zgromadzonej w akumulatorach, zatem kierowco pamiętaj: korzystamy z możliwości samochodu z umiarem.


Jeżdżąc po podwarszawskich miejscowościach zauważyłem, że dałem się wciągnąć w pewnego rodzaju grę, polegającą na tym, aby zużywać jak najmniej energii, a jednocześnie odzyskiwać jej jak najwięcej. Chętniej sięgałem do dźwigni 5-stopniowego zwalniacza – bardzo wydajne hamowanie dzięki odzyskowi energii doładowuje przecież akumulatory. Oczywistą korzyścią z takiego stylu jazdy było również zwiększenie poziomu bezpieczeństwa: jazda jest (nieco) wolniejsza, z pewnością bardziej płynna, przewidywanie rozwoju sytuacji na drodze staje się obowiązkowe.

Warto odnotować również dość charakterystyczne zachowanie dwustopniowej zautomatyzowanej skrzyni biegów. O ile zmiana biegu na wyższy podczas rozpędzania odbywa się w typowy, mało odczuwalny sposób, to przy zwalnianiu przejście na niższy bieg oznacza chwilową, zauważalną przerwę w dostarczaniu strumienia mocy na koła. Do tej pojawiającej się na moment „dziury” trzeba się przyzwyczaić i pamiętać o tym np. podczas zwalniania i hamowania w trakcie takich manewrów, jak dojeżdżanie do ronda czy zwalnianie przed światłami.

Czy prądu wystarczy?
Deklarowany zasięg elektrycznej Scanii 25L przy w pełni naładowanych akumulatorach to 250 km, zatem przejechanie ok. 80 km powinno oznaczać zużycie ok. 30% zgromadzonej w nich energii. Mój test zacząłem, mając akumulatory naładowane w 91% (zasięg odczytany na wyświetlaczu komputera pokładowego wynosił 198 km). Po przejechaniu 81 km poziom naładowania baterii wynosił 61%, pozostały zasięg – 164 km. Różnica w zasięgu na początku i na końcu testu wynosi więc tylko 34 km, a spadek pojemności: 30%. Co z tego wynika? Dzięki rekuperacji energii podczas toczenia się, hamowania i zjeżdżania ze wzniesień (tych było niestety bardzo mało), udało się doładować akumulatory trakcyjne energią pozwalającą na przejechanie ok. 47 km.

Można zatem spokojnie założyć, że w typowych zadaniach związanych z dystrybucją miejską, zasięg 250 km będzie wystarczający, aby dostarczyć towar do odbiorców i bez obaw wrócić elektryczną Scanią 25L do bazy po kolejną partię. Podczas załadunku można doładować akumulatory. Ekoenergetyka-Polska, producent ładowarki Plug Charger GO 30, podaje, że naładowanie akumulatorów (moc 30 kW) pozwalające na pokonanie 100 km trasy zajmuje do 30 min.
Autor: Dariusz Piernikarski