Wyścigi ciężarówek to dyscyplina sportów motorowych stosunkowo mało znana w Polsce. W Europie cieszy się ogromnym zainteresowaniem widzów, którzy wywodzą się nie tylko z branży transportowej.
Truck Racing to impreza motorowa przyciągająca na tory wielotysięczne grupy fanów, dostarczając im sporej dawki emocji. Rywalizacja na torze wyścigowym i towarzysząca temu adrenalina to pasja, sposób na życie i odskocznia od codziennych obowiązków dla kierowców – często właścicieli firm transportowych i motoryzacyjnych –o których się mówi, że w ich żyłach płynie benzyna (a właściwie olej napędowy) zamiast krwi.
Francuzi, Anglicy i Hiszpanie nie muszą jeździć daleko, aby regularnie kibicować swoim ulubieńcom. W ich krajach, oprócz rund Mistrzostw Europy FIA, od wielu lat organizowane są rozgrywki krajowe. W tegorocznym sezonie wyścigów ligi francuskiej French Truck Racing Championship startuje zawsze 20−26 ciężarówek. Eliminacje odbywają się na 6 francuskich torach – w Castellet, Nogaro, Magny-Cours, Charade, LeMans i Albi, a celem jest zdobycie tytułu Mistrza Francji 2018. W tej serii już drugi sezon ściga się Grzegorz Ostaszewski – pierwszy i jak dotąd jedyny Polak startujący w tej serii wyścigów. Aktualnie jeździ we francuskim zespole Team14, który, co warto podkreślić, od 1995 r. tworzy grupa pasjonatów wyścigowych i doświadczonych mechaników, członków fabrycznej ekipy Renault Trucks de Blainville. Sam Dominique Kolow, szef teamu, pracował w fabryce francuskiego producenta przez 40 lat. Team14 jest obecnie jednym z najlepszych zespołów, wielokrotnie zajmował miejsce na podium Pucharu Francji w zespołowej klasyfikacji generalnej, a w rozgrywkach europejskich plasował się w pierwszej dziesiątce.
Sport dla mas
Imprezy ligi francuskiej są bardzo widowiskowe, gdyż pięciotonowe ciężarówki wyposażone w podrasowane prawie 1200-konne silniki z ponad 5000 Nm momentu obrotowego, przyspieszające do 160 km/h w niespełna 7 sekund, jeżdżą na torach przystosowanych do samochodów osobowych, jest więc na nich dosyć ciasno, są przepychanki i o kolizje nietrudno. Zwłaszcza że zawodnicy, walcząc zaciekle o wygraną, nie oszczędzają swoich pojazdów. Jest to stały i wręcz pożądany przez kibiców element wyścigów. Jedynie później mechanicy mają ręce pełne roboty, gdy w pit-stopach doprowadzają „do ładu” uszkodzone ciężarówki.