
Kolejny produkt Tesli wzbudza gigantyczne zainteresowanie. Zaprezentowana zaledwie w listopadzie 2017 r. elektryczna ciężarówka Tesla Semi, która wcale jeszcze nie trafiła do produkcji, ma już ponad tysiąc nabywców – takie dane podaje portal Green Car Reports.
Niedawno wpłynęło największe dotąd zamówienie od UPS – na 125 pojazdów. Na drugim miejscu jest PepsiCo, które poinformowało o planowanym zakupie 100 samochodów, następnie Walmart z nieznaną dokładnie liczbą kilkudziesięciu egzemplarzy. Browar Anheuser-Busch zamówił 40 pojazdów, Sysco − 50, DHL − 10. W gronie klientów Tesli jest też kilku przewoźników z Europy.
Zamówienia te nie są tylko pustymi deklaracjami, każde wiąże się z kaucją w wysokości 20 tys. USD. Na dostawę nabywcy muszą poczekać do roku 2019, kiedy ma ruszyć seryjna produkcja, a niewykluczone, że dłużej, bo Tesli zdarzyło się już niejedno opóźnienie w spełnianiu obietnic. Najlepszym przykładem jest elektryczna osobówka Model 3, która także była sprzedawana przedpremierowo, a klienci mieli dostać kluczyki w roku 2016. Część dostała je w połowie 2017 r., reszta czeka do dziś.
Tesla Semi ma mieć 5 sekund przyspieszenia do setki (bez załadunku), 36 t ładowności, autopilota. Największą zaletą dla użytkownika będzie o wiele tańsza eksploatacja niż tradycyjnej ciężarówki z silnikiem Diesla. Według zapewnień Elona Muska koszt energii wyniesie 1,26 dolara za 1 milę.
Cena samochodu to w najtańszej wersji 150 tys. dolarów, a w wersji z największym zasięgiem na jednym ładowaniu (800 km) 180 tys. dolarów.