Samochody ciężarowe marki DAF cieszyły się największym popytem na polskim rynku w 2020r. Pierwsze miejsce na podium dała firmie sprzedaż łącznie 4438 ciężarówek (udział rynkowy 21,5%). Co leży u podstaw tego, że po raz kolejny firma DAF Trucks Polska znalazła się na najwyższym stopniu podium, wyjaśnia Mariusz Piszczek, dyrektor zarządzający DAF Trucks Polska.
Mariusz Piszczek: Początku ubiegłego roku nie zaliczyłbym do rekordowych jeśli chodzi o spływ zamówień – nie był on najgorszy, ot oczekiwanie na rozwój sytuacji, trochę niepewności co do rozwoju biznesu. Pomimo to, gdy zaczął się cały kłopot z koronawirusem, nie cierpieliśmy na brak samochodów: u nas sieć dealerska zawsze utrzymuje jakieś stoki, a poza tym w początkowej fazie pandemii kilku klientów wstrzymało realizację zamówień w oczekiwaniu głębokiego kryzysu. W kontaktach z klientami zaniepokojonymi o rozwój sytuacji staraliśmy się studzić emocje i szliśmy im na rękę przekładając odbiory pojazdów na czas późniejszy. Przyznam, że atmosfera była dość nerwowa na początku lockdownu. Nasi dealerzy mieli od razu przed oczami to, co się wydarzyło w roku 2008, kiedy fabryki pracowały jeszcze z pełną mocą, a klienci przestali odbierać samochody. Bali się, że i tym razem zostaną z bardzo dużym portfelem zamówień i nieodebranych pojazdów na placu. W rzeczywistości wygrani byli ci producenci i dealerzy, którzy pod koniec drugiego kwartału mieli wolne pojazdy – sprzedaż mogła być realizowana na bieżąco. Nie uważam jednak, że pozwoliło to na wygranie jakiejś znaczącej części rynku. W przypadku DAFa fabryka w Eindhoven dość szybko powróciła po lockdownie do sensownych wolumenów produkcyjnych. Od początku rozruchu wdrożono docelowy system pracy wynikający z różnego rodzaju obostrzeń i środków bezpieczeństwa jak większe odległości pomiędzy pracownikami, reorganizacja przemieszczania się po zakładzie itd. W wyniku takich działań, pomimo wolniejszego restartu, produkcja szybko, bo już z początkiem 3 kwartału, powróciła do poziomu sprzed wybuchu pandemii i to głownie pozwoliło nam na dynamiczne odrabianie strat z pierwszej połowy roku.
Przyznam, że pomimo początkowej dużej niepewności, z perspektywy czasu możemy ocenić, że to się w sumie dobrze skończyło dla branży transportowej – myślę, że w marcu czy w kwietniu nikt nie odważyłby się postawić takiej tezy. Nie wiedząc co będzie, przygotowaliśmy wtedy programy pomocowe dla naszych dealerów, które pozwalały im rozłożyć w czasie finansowanie nie sprzedanego stoku, naszym klientom korzystającym z leasingu fabrycznego zaoferowaliśmy moratoria rozkładając im płatności na dłuższy okres czasu. Powstała ochronna tarcza DAF maksymalnie łagodząca ten szok. Zawsze wobec klientów z pozytywną historią współpracy wychodzimy z pomocną dłonią mając w zanadrzu dużą elastyczność w działaniu.
Odrabiamy teraz to, czego nie dostarczyliśmy w ubiegłym roku – dotyczy to zwłaszcza tych największych flot. W związku z odroczeniem terminów leasingowych wiele pojazdów do wymiany „wpada” nam na rok bieżący i generuje dodatkowy wolumen zamówień. Mamy też ogólnie korzystny klimat do prowadzenia działalności transportowej: jest dobry kurs euro, dostępni są kierowcy, turbulencje związane z brexitem okazały się nie takie straszne, choć wydłuża się czas operacyjny, co wymaga dysponowania większą liczbą jednostek transportowych. Nie powinniśmy również zapominać o tym, że oswoiliśmy się z pakietem mobilności. W biznesie najgorsza jest niewiadoma. Jeśli wchodzi w grę negatywna przesłanka ograniczająca działalność, ale reguły są jasne – to jest szansa odpowiedniego przystosowania, najgorsza jest niepewność. Spodziewam się powrotu do normalności, który da impuls do potężnego odbicia w górę we wszystkich dziedzinach i zapotrzebowanie na transport jeszcze się zwiększy. Jestem umiarkowanym optymistą jeśli chodzi o najbliższy rok i dużym optymistą jeśli chodzi o jego pierwszą połowę.
W strategii działania DAF Trucks w Polsce planujemy jeszcze mocniejsze uderzenie w segmencie podwozi. Mieliśmy dobre wyniki na przykład w segmencie komunalnym czy budowlanym, chcemy tam być jeszcze bardziej widoczni. Budowaliśmy z mozołem naszą pozycję, przekonaliśmy do sprzedawania podwozi naszych dealerów, wspieramy to marketingowo i finansowo. Nie możemy teraz odpuścić, bo zniweczylibyśmy naszą dotychczasową pracę. Nie zapominamy oczywiście o ciągnikach siodłowych, bo to podstawa naszej egzystencji.