Jazda po autostradzie to oczywiście większa prędkość – T6 rozpędza się do 140 km/h bez problemu (szybciej jechać nie próbowałem), mimo tak dużej prędkości w kabinie jest cicho, do wnętrza dociera głównie szum toczących się opon, mniej odczuwalne są hałasy generowane przez opływające powietrze. To w pewnym sensie dowód na to, że niewielkie zmiany w konstrukcji nadwozia poprawiły aerodynamikę modelu T6.
Silnik o mocy 140 KM jest dość oszczędny – poza miastem bez ładunku Transporter spalił 6,4 l/100 km, jazda typowo miejska z ładunkiem o ciężarze ok. 400 kg podniosła spalanie do ok. 8 l/100 km. Niestety nie udało się osiągnąć minimalnych wartości deklarowanych przez producenta, czyli 5,5 l na trasie – zapewne dotyczy to innych wersji. Dla porównania zużycie paliwa deklarowane przez VW dla tego modelu w cyklu miejskim/pozamiejskim/mieszanym to odpowiednio 9,8–9,5/6,7–6,4/7,8–7,5l/100 km.
Co z ładunkiem?
Za ścianką działową Transporter w wersji furgon pozostaje tradycjonalistą. W stosunku do poprzedniej wersji w ładowni nie wprowadzono żadnych zmian. Powinno to ucieszyć dotychczasowych właścicieli wersji T5 (2003–2015), którzy wyposażyli swoje Transportery np. w zabudowy warsztatowe. Przekładka do nowego samochodu nie powinna stanowić żadnego problemu. Ładownia o pojemności 5,8 m3 to jak na samochód dostawczy klasy średniej wielkość typowa (T6 w wersji z długim rozstawem osi i wysokim dachem ma ładowność o pojemności 9,3 m3), ale za to jest to bardzo ustawna i regularna geometrycznie przestrzeń, co ułatwia zabudowę. Uchwyty do mocowania ładunku są tam, gdzie być powinny, szerokość między nadkolami 1244 mm pozwala na swobodne wstawienie do środka europalety. Boczne drzwi mają szerokość 1017 mm w świetle.

Wydaje się, że w T6 istnieje wciąż spory potencjał na optymalizację ładowni – wystarczy porównać, co do zaoferowania mają w podobnych modelach inne marki: bardziej stabilne ryglowanie odsuwanych drzwi bocznych, jasne oświetlenie wnętrza lampami diodowymi, możliwość przewożenia dłuższych ładunków dzięki opcji otwarcia dostępu do przestrzeni pasażerskiej. Najwyraźniej podczas przekonstruowania T5 na T6 w centrum uwagi znajdował się kierowca, a nie ładunek…
Podsumowując…
Volkswagen Transporter w swym najnowszym wcieleniu został dostosowany do wymogów zmieniających się norm toksyczności spalin (Euro 6) i przy okazji przeszedł niewielkie przeobrażenia stylistyczne. Trudno się jednak zgodzić z tym, że modyfikacje są aż tak daleko idące, że nowy model zasługuje aż na miano kolejnej generacji… Tym niemniej w dalszym ciągu jest to świetny samochód: prowadzi się doskonale, jest oszczędny, a w wersji towarowej zabierze tyle, ile powinien. Gdyby ktoś chciał przewozić więcej, może zdecydować się zawsze na Craftera, jeśli mniej – proponujemy VW Caddy. Transporter pozostaje wzorcowym samochodem dostawczym o średniej wielkości, jego prymat w tym segmencie wydaje się w dalszym ciągu niezagrożony.
Autor: Dariusz Piernikarski
