Oprócz różnych wizji przyszłości autorzy raportu przeanalizowali również średni koszt przejechania jednej mili (wyliczenia dokonane na podstawie średnich kosztów ponoszonych przez kierowców w USA) w każdym z czterech wariantów przewidywanej rzeczywistości. Wyniki pokazały, że w scenariuszach 2, 3 i 4 konsumenci mogą odnieść korzyści wynikające z niższych kosztów podróży w przeliczeniu na milę.
Jak widać, różnica w kosztach między najbardziej zachowawczym a rewolucyjnym scenariuszem jest ponadtrzykrotna. W USA wyliczono, że pojawienie się w szerszej skali pojazdów autonomicznych spowodowałoby spadek emisji spalin o 40–90%, ofiar wypadków śmiertelnych o 32 tys. rocznie, a w zamian zyskano by 100 mld godzin do produktywnego wykorzystania – wyjaśnia Tomasz Pałka, starszy menedżer w Grupie Motoryzacyjnej Deloitte.
Mimo oczywistych korzyści nie należy zapominać o czynnikach spowalniających proces wykorzystania w motoryzacji nowoczesnych technologii. Należą do nich, m.in. przepisy prawne, które mogą blokować upowszechnianie samochodów autonomicznych, ale też postawy społeczne. Pozbawienie ludzi kontroli nad samochodem, a także zachęcenie ich do współużytkowania aut z innymi, wzbudzi zapewne spore zastrzeżenia w wielu grupach społecznych.
Nie bez znaczenia jest także podejście szeroko pojętej branży motoryzacyjnej. Konkurencja w nowym modelu podejścia do motoryzacji i przemieszczania się będzie na pewno zacięta. Jednak mimo nieufności między obecnymi przedstawicielami sektora motoryzacyjnego a jego nowymi uczestnikami, rozbieżnych poglądów i perspektyw, zapewne będą oni musieli wspólnie stworzyć nowy ekosystem w znacznej mierze oparty na współzależności, wzajemności i symbiozie. Ostatecznie to sam rynek, który nieubłaganie wymusza wyższą wydajność za niższy koszt, zadecyduje o tym, kto wygra, a kto przegra – podsumowuje Marek Turczyński, partner w Deloitte, Lider Grupy Motoryzacyjnej.
Opracowała Renata Pawliszko