Dziś nie jest ważny wynik, ale cash flow. Polski przemysł motoryzacyjny szykuje się na mocne hamowanie gospodarki. Z kryzysu wyjdą obronną ręką firmy zarządzane zwinnie, które są w stanie dostosować się do nowej sytuacji z dnia na dzień.
Mijający tydzień rozpoczął się od informacji o zamknięciu z powodu epidemii włoskich zakładów, które nie mają strategicznego znaczenia dla kraju. Oznaczało to po raz kolejny przerwanie łańcuchów produkcyjnych. Polski eksport do Włoch jest wart 43,2 mld PLN, co oznacza 4,6% całości. Ten rynek jest szczególnie ważny dla sektora Automotive. Sprzedajemy tam głównie części i akcesoria, pojazdy i inne środki transportu – wynika z danych firmy analitycznej InfoCredit. Import z Włoch do Polski to z kolei 42,8 mld PLN (5% całości). Tu też istotny udział ma polska motoryzacja.
W czwartek, 26 marca br., z USA nadeszła wiadomość, że w USA w ciągu tygodnia przybyło 3 mln nowych bezrobotnych. To efekt kryzysu, wywołanego przez epidemię koronawirusa. To absolutny rekord, który wielokrotnie przebił ten z czasu kryzysu finansowego z marca 2009 r. Polskie firmy z sektora Automotive śledzą sytuację za granicą, są w stałym kontakcie z klientami i liczą na tarczę antykryzysową. Cel jest jeden – utrzymać produkcję, ciągłość dostaw i miejsca pracy.
Egzamin dojrzałości
Małgorzata Bieniaszewska, właścicielka MB Pneumatyka, producenta złączy do pneumatycznych układów hamulcowych i zawieszeń w samochodach użytkowych i autobusach, uważa, że dziś polski przemysł zdaje najważniejszy egzamin dojrzałości.
Na dziś odnotowaliśmy spadek produkcji złączy o 15%. Jeden z naszych większych klientów z Francji zawiesił swoją działalność na najbliższe dwa tygodnie. Nie mamy jednak problemów z eksportem, nadal przepływ towarów między państwami odbywa się normalnie. Do kryzysu przygotowywaliśmy się już od dłuższego czasu. Od ponad roku, gdy słabła koniunktura w Niemczech i na początku tego roku, gdy widzieliśmy problemy chińskiego przemysłu związane z wirusem. Nie mieliśmy problemów z nową organizacją produkcji, zabezpieczeniami i przejściem administracji na pracę zdalną. Zwinność i elastyczność była i jest przede wszystkim naszą tarczą antykryzysową. Jedyne, co mi teraz przeszkadza, to brak możliwości udziału w tradycyjnych szkoleniach i konferencjach, podczas których mogłam dzielić się swoją wiedzą z innymi przedsiębiorcami. Czas przejść na wideokonferencje – mówi Małgorzata Bieniaszewska.
Podobnego zdania jest Agata Duliniec, prezes Gniotpol Trailers, producenta pojazdów użytkowych: Obecna sytuacja to dla nas wyzwanie. Nie mogliśmy jej przewidzieć w 100%, ale mieliśmy więcej czasu, by się do niej przygotować. Zdążyliśmy zwiększyć stany magazynowe. Wcześniejsze inwestycje w infrastrukturę i nowe technologie też procentują – mówi Agata Duliniec.
Pracownik ważniejszy niż technologia
Polski przemysł wchodził w ten rok z prognozami nieznacznego ochłodzenia koniunktury i z rekordowo niskim bezrobociem. Na rynku królował pracownik. Dziś te dane i prognozy to już historia. Firmy rodzinne uważają jednak, że nie po to od lat inwestowały w kadry, by dziś myśleć o zwolnieniach.
Dane z USA są fatalne, ale mnie nie przeraziły. Wiem, że sytuacja zmienia się dynamicznie. Nie widzę jednak przesłanek do redukcji kadry. Przeciwnie. Nasi pracownicy produkcyjni podnieśli normy produktywności, bo wdrożyliśmy nowe formy komunikacji. Przekazywanie zmian produkcyjnych odbywa się telefonicznie. Nie ma więc spotkań. Czas na ewentualne poszukiwanie części po działach też został skrócony do zera. Pracownicy administracyjni też są znacznie bardziej wydajni. Wydaliśmy nową procedurę komunikacji, telekonferencje są krótsze. Home office działa bez zarzutów i to znacznie lepiej niż wówczas, gdy przebywaliśmy w jednym biurze – dodaje Małgorzata Bieniaszewska.
Agata Duliniec: Zatrudniamy na umowy o pracę, żadnych śmieciówek. Nie po to inwestowaliśmy w kadry, by dziś rozstawać się z wartościowymi pracownikami. Dziś paradoksalnie to nasz atut. Pracownicy mają gwarancję stabilności wynikającą z umów, a my możemy skorzystać z programu tarczy antykryzysowej, jeśli będzie taka potrzeba. Nie ma wątpliwości, że technologie dają przemysłowi nowe możliwości. Jednak w naszej branży to pracownik pozostanie najważniejszy. Cyfrowa rewolucja nam bardzo pomaga, ale to ludzie tworzą prawdziwą wartość.
Właścicielka MB Pneumatyka podkreśla, że technologia daje przewagę, ale obsługują ją ludzie. I ma ludziom służyć, przede wszystkim w takich czasach jak dzisiejsze: Do niedawna musieliśmy jeździć do klientów, by zobaczyć ramy pojazdów i zaprojektować układ pneumatyczny. Dziś mamy aplikację, która pozwala robić wszystko zdalnie i przesyła zdjęcia w czasie rzeczywistym. Ja z kolei mogę od razu wysłać klientowi rysunki techniczne naszych rozwiązań i filmy instruktażowe jak je zamontować. To skraca czas pracy, a przede wszystkim nie naraża moich pracowników na ryzyko.
Tarcza wymaga aktualizacji
Małgorzata Bieniaszewska docenia fakt, że w życie wchodzą przepisy, mające chronić przedsiębiorców, ułatwiając utrzymanie miejsc pracy. Podkreśla jednak, że te przepisy trzeba będzie stale dostosowywać do zmieniającej się rzeczywistości: Pomoc ukierunkowana jest przede wszystkim na działalność gospodarczą, mikro i małe firmy. Z wielu propozycji nie będę mogła skorzystać. Trzeba zrobić więcej dla średnich i dużych. To duże firmy są ważnymi partnerami małych. I dodaje: Jestem pełna szacunku dla dużych firm, które teraz będą rezygnowały z dywidendy, by przeznaczyć ten kapitał na zapas. Firmy rodzinne podkreślają, że czas epidemii to sprawdzian dla wszystkich. Także dla instytucji finansowych. Od nich także oczekują współpracy przy łagodzeniu skutków kryzysu. Ich zdaniem sektor bankowy zaczął już doceniać współpracę z firmami rodzinnymi, które są szczególnie zmotywowane, by rozwijać biznesy tworzone przez poprzedników. Czas na kolejne kroki i decyzje.
Instytucje finansowe stoją teraz przed ogromnym, społecznym wyzwaniem. To od ich elastyczności i wsparcia dla przemysłu zależy, w jakiej kondycji będzie teraz gospodarka. Mogą odzyskać zaufanie, które zostało nadszarpnięte w kryzysie finansowym z 2008 r. Wiele zależy też od postawy branży ubezpieczeniowej. Nasi klienci wymagają teraz szczególnej opieki. Trzeba zdjąć z nich ciężar załatwiania formalności, bo biznes musi się skupić na podstawowej działalności i utrzymaniu miejsc pracy. Tak widzę dziś misję brokerów – mówi Dariusz Zajączkowski, prezes Howden Donoria, brokera ubezpieczeniowego.
Oprócz wsparcia finansowego i elastyczności sektora bankowego oczekuję też zminimalizowania formalności urzędowych. Dziś z dnia na dzień jestem w stanie przestawić produkcję na nowe branże – medyczną, lotniczą, kolejową, czy grzewczą. Nie mam jednak czasu myśleć o tym, czy mam odpowiednie PKD – mówi właścicielka MB Pneumatyka.
Dywersyfikacja i nowa nadzieja
Małgorzata Bieniaszewska i Agata Duliniec podkreślają, że dziś na rynku przetrwają Ci, którzy będą w stanie szybko dostosować się do nowych warunków i spełnić zmieniające się oczekiwania klientów.
Mamy zapytania z nowych rynków, czy jesteśmy w stanie szybko zrealizować dostawy. Jesteśmy. Dlatego obecną sytuację traktuję nie tylko jako zagrożenie, ale i szansę. Nasz dział badań i rozwoju ma pełne ręce roboty. Szykujemy się do wprowadzenia nowych produktów – mówi Małgorzata Bieniaszewska.
Jestem pewna, że z tego kryzysu wyjdziemy silniejsi. Rozmawiam o tym z pracownikami. Jak już wyjdziemy to będziemy zupełnie inną firmą. Przygotowaną do każdej sytuacji, z nowymi formami komunikacji i systemem pracy. Termin cyfrowa rewolucja przemysłowa dziś nabiera nowego znaczenia. Nasi inżynierowie, w odpowiedzi na zapytania z rynku, intensywnie pracują nad kolejnymi pojazdami specjalistycznymi, które są potrzebne tu i teraz – mówi Agata Duliniec.
Małgorzata Bieniaszewska podkreśla, że kryzysy są po to, by wyciągać z nich wnioski: Mamy zobowiązania w stosunku do naszych pracowników, klientów i odbiorców, i będziemy ich dotrzymywać. Ta sytuacja z pewnością kiedyś zaprocentuje.