W czasie Dni innowacji zorganizowanych w październiku 2019 r. przez Grupę TRATON mieliśmy okazję porozmawiać z Christianem Levinem, dyrektorem operacyjnym TRATON SE.
Christian Levin w Grupie TRATON jest odpowiedzialny za badania i rozwój, zakupy, strategiczne planowanie produktów, zarządzanie strategicznymi sojuszami oraz strategiczną sieć produkcji. Jest tym samym siłą napędową synergii w Grupie TRATON.
„Samochody Specjalne”: Wszyscy producenci mocno rozwijają rozwiązania w zakresie napędów elektrycznych i jazdy autonomicznej. Czy nie uważa Pan, że pozostałe zainteresowane strony – rządy i społeczeństwo − w pewnym sensie wstrzymują te działania?
Christian Levin: Zainwestowaliśmy już w prace rozwojowe i nowe technologie bardzo duże środki, zwłaszcza w zakresie napędów elektrycznych, po to, by znaleźli się chętni do ich zakupu. W przypadku transportu dalekobieżnego wdrożenie nowych rozwiązań wykracza poza lata 2025–2027 ze względu na aktualne ceny baterii i oleju napędowego. Dopiero wtedy dalekobieżne samochody ciężarowe mogą stać się dobrym rozwiązaniem biznesowym.
Wielu naszych klientów jest już gotowych, aby zapłacić nieco wyższą cenę za taki pojazd – są to zazwyczaj duże i bardzo duże firmy transportowe. Wstrzymuje ich brak infrastruktury ładowania. Nie kupią samochodów elektrycznych tylko po to, by poprawić swój wizerunek, jeśli nie byłyby one w normalnej eksploatacji.
Stworzenie sieci punktów ładowania na terenie Europy technicznie byłoby możliwe, ponieważ istniejąca sieć energetyczna jest wystarczająco wydolna. Na razie mamy samochody gazowe, napęd hybrydowy, w przyszłym roku wprowadzimy na rynek seryjnie produkowane autobusy elektryczne, za 2–3 lata rozpoczniemy seryjną produkcję elektrycznych samochodów ciężarowych, trochę później pojawią się zapewne elektryczne ciągniki dalekobieżne. Obawiam się jednak, że dziś znaleźlibyśmy niewielu chętnych do ich zakupu.
Przyszłe ograniczenia emisji CO2 wprowadzone przez Komisję Europejską zostały uznane przez wszystkich producentów za wręcz nierealne. Wygląda to tak, jakby Komisja nie słuchała głosu producentów.
To, co możemy zrobić i robimy, to działania lobbystyczne w różnych instytucjach europejskich. Rządy w niektórych krajach już podjęły działania zmierzające do ograniczenia emisji dwutlenku węgla – w Szwecji np. wprowadzono podatek emisyjny. Efektem tego jest to, że niemal 80% transportu przestawiło się na biodiesel lub HVO. Producenci tego paliwa dokładają wszelkich starań, aby zrównoważyć popyt. Tak więc widać, że to może się udać, ale dobrze by było, gdyby takie zmiany dotyczyły nie tylko Skandynawii, ale całej Europy.