Polska ciężarówka startuje w rajdzie Africa Eco Race 2020 z numerem #422

Skład polskiej ekipy ciężarowej (od lewej): Grzegorz Baran (pilot- nawigator), Marcelina Zawadzka (kierowca), Sebastian Greszta (mechanik).(fot. G.Baran)

Gdy w 2009 r. Rajd Dakar przeniósł się do Ameryki Południowej, doskonałe do ścigania i rywalizacji terenowej trasy Afryki długo nie pozostały puste. Na terenach pozostałych po legendarnym rajdzie, zorganizowano nowy maraton – Africa Eco Race. W dniach 7-19 stycznia br. odbędzie się już 12. edycja tego rajdu.

Tereny Afryki to skaliste i kamieniste podłoże, wyschnięte koryta rzek, ekstremalne temperatury, wydmy i piaski Mauretanii czy Sahary Zachodniej. Trasa rajdu Africa Eco Race 2020 – mająca ponad 6500 km – poprowadzi zawodników poprzez Maroko i Mauretanię, do stolicy Senegalu – Dakaru. Oficjalny start odbędzie się jeszcze w Europie, w Monako 4 stycznia br. wieczorem. Następnie po 2-dniowej przeprawie promowej, faktyczna rywalizacja rozpocznie się już na kontynencie afrykańskim w Tangerze w Maroku, gdzie 7 stycznia br. rozegrany zostanie pierwszy rozgrzewkowy odcinek specjalny. Po 12 etapach, rajd zakończy się 19 stycznia br. metą przy brzegu Różowego Jeziora (Lac Rose) niedaleko Dakaru.

Polska ciężarówka pojedzie w rajdzie
W tym roku, po raz pierwszy w historii rajdu Africa Eco Race (AER) udział bierze polska ekipa ciężarowa w składzie: Marcelina Zawadzka (kierowca), Grzegorz Baran (pilot- nawigator), Sebastian Greszta (mechanik).

O udziale w rajdzie i jego charytatywnym wymiarze oraz zamianie ról za kierownicą rozmawialiśmy z Grzegorzem Baranem, kierowcą, pilotem rajdowym i konstruktorem samochodów rajdowych, 10-krotnym uczestnikiem Rajdu Dakar (zarówno w Afryce jak i Ameryce Płd.)

Dlaczego Mlekovita, Orlen i Caritas Polska?

Razem z Jackiem Czachorem i Markiem Dąbrowskim startowaliśmy, gdy Rajd Dakar był prawdziwym Dakarem, w którym startowali i zawodowcy i amatorzy, gdy nie było to tylko logo i marka, czyli skomercjalizowany rajd w obecnej formie, który można zorganizować w dowolnym miejscu. Czasy się zmieniają i wróciliśmy do korzeni, startujemy w rajdzie AER, który można powiedzieć, utrzymał pierwotną tradycję Rajdu Dakar, co oznacza m.in., że zawodnicy startują w rajdzie, który jest też źródłem zarobku dla lokalnych mieszkańców i często wystarcza im na rok przeżycia. To rajd, w którym mogą wziąć udział amatorzy chcący przeżyć przygodę” – powiedział nam Grzegorz Baran. „Na potrzeby uczestnictwa w tym rajdzie został stworzony projekt “Misja Uratuję Cię”. Nie tylko wystartujemy w rajdzie by zrealizować swoje sportowe marzenia, ale także będziemy nieśli namacalną pomoc charytatywną, bo zabieramy z sobą ok.20 ton mleka w proszku podarowanego przez firmę Mlekovita dla najbardziej potrzebujących w Senegalu, dla ośrodków samotnych matek z dziećmi w Senegalu, prowadzonych przez siostry urszulanki”.

Projekt stworzony przez Jacka Czachora i Marka Dąbrowskiego składa się z trzech części. Sportowej – dającej zawodnikom satysfakcję i radość, Charytatywnej – gdyż mieszkańcy terenów, gdzie rajd się odbędzie otrzymają namacalną pomoc oraz Promocyjnej – firma Mlekovita, która na tamtym rynku bardzo prężnie się rozwija, będzie promowała swoje logo i zwiększała rozpoznawalność marki. Trzy korzyści w jednym rajdzie. Twórcy projektu połączyli też trzy różne firmy, których logotypy widnieją na plandece ciężarówki, Mlekovitę, Orlen i Caritas Polska – pomoc w załatwianiu wszystkich formalności związanych z charytatywną częścią projektu.

Ładunek w postaci 20 ton mleka w proszku już popłynął statkiem. Po zakończeniu rajdu, 20 stycznia br. odbędzie się uroczyste przekazanie potrzebującym. „Jestem pewien, że taka forma współpracy zadziała, a my będziemy mieli satysfakcję, że pomogliśmy dzieciom, z najbiedniejszych rejonów” – dodał Grzegorz Baran.

Skład polskiej ekipy “Misja Uratuje Cię”

Polski zespół składa się z załogi ciężarówki i 5 motocyklistów (Konrad Dąbrowski, syn Marka, pojedzie pod okiem Jacka Czachora, bracia Paweł i Artur Stasiaczkowie, Fabrizio Bosetti).

Za kierownicą ciężarówki nastąpi zmiana, ja zasiądę na miejscu pilota-nawigatora, a za kierownicą zasiądzie Marcelina Zawadzka – była Miss Polski, dziennikarka, aktorka, osoba o niespożytej energii, jeżdżąca też na motocyklu i quadzie. Marcelina to pasjonatka sportów motorowych, która teraz postanowiła spełnić marzenie z dzieciństwa, aby jeździć ciężarówką. Pojedzie pod moim okiem. Startowała już w rajdach osobówką, ma licencję, nie robimy czegoś na pokaz, nie ma ściemy” – powiedział Grzegorz Baran i dodał: „Ciężarówka jest moja, pojazd ma określoną wartość, nie mogę sobie pozwolić na to, by utknął gdzieś na pustyni. Jeżeli nie widziałbym możliwości i chęci – a Marcelina ma dużo zapału i chce się uczyć – to najprawdopodobniej projekt nie doszedłby do skutku. Z Sebastianem pojechałem już parę rajdów, mam więc dobrze dobraną ekipę”.

Założenia rajdowca są takie, że za kółkiem zasiądzie Marcelina, ale jeżeli będą trudne etapy i będzie tego wymagała sytuacja i jego doświadczenie, zamienią się miejscami za kierownicą. „Motocykliści mogą liczyć na naszą pomoc, tworzymy zespół, tylko takie zespoły – z naszego doświadczenia – mogą zapewnić sobie bezpieczeństwo” – dodał dakarowiec. Załoga ciężarówki trenowała już, a po rajdzie AER, będzie można ich zobaczyć w tym samym składzie na rajdzie Baja Poland 2020 we wrześniu br.

Zmiany techniczne w MAN-ie

Polska ekipa wystartuje MAN-em TGA 18.480 4×4 BB, w specyfikacji sportowej, zbudowanym przez przyfabryczny dział sportu MAN Motor Sport. Pod maską MAN-a drzemie 6-cylindrowy silnik o pojemności 12,4 dm3, rozwijający moc 680 KM (390 kW) oraz maksymalny moment obrotowy 3000 Nm (1050−1400 obr/min). To pojazd zbudowany z myślą o sportowym wykorzystaniu, ma inną turbinę niż w modelu seryjnym. Tak samo inne wtryski, komputer, zmieniony system kontroli trakcji, ABS sportowy, centralne pompowanie kół, sportowe amortyzatory Reiger, sportowe opony Pirelli. „Przez wiele lat jeździłem z lewarkiem zmiany biegów, który nie był najłatwiejszy w obsłudze, niewygodny, trzeba było rękę wykrzywiać przy jego zmianie. Jakoś nigdy nie było czasu na zmianę, ale teraz znalazłem i czas i chęci do przeniesienia go tak, by był wygodny w użytku. Teraz jak jeżdżę to się dziwię, że tyle czasu się męczyłem, a wystarczyło przesunąć go o 15 cm do przodu” – śmieje się Grzegorz Baran. Ekipa zabiera z sobą taki pakiet bezpieczeństwa, czyli wszystkie kleje Loctite, taśmy, trytytki, zwany przez nich „ostatnią skrzynką ratunku”.

Czego można się spodziewać? Ich cel…

Trasa jest wymagająca, bo oprócz trudności wynikających z ukształtowania terenu będą na uczestników czekały zmienne warunki pogodowe, takie jak bardzo niskie temperatury w Maroku (w ciągu dnia 30-35 ºC, w nocy nawet 5) czy burza piaskowa w Mauretanii. „Cieszę się, że jadę na ten rajd, że będę mógł przekazać swoje doświadczenie osobie, która chce się uczyć. Chodzi o to by wykształcić zawodnika cross-country, kompletnego, który potrafi nawigować, czytać teren i prowadzić sprawnie pojazd. Taką drogę sam przeszedłem, gdyż zaczynałem pod okiem Francuza, który sam pojechał wcześniej 17 „dakarów”, i to była ta najważniejsza lekcja. Cieszę się też, że po wielu latach wrócę do Afryki, moja ostatnia afrykańska edycja Dakaru to 2006/2007” – skomentował dakarowiec i dodał: „Dla nas to głównie jazda po naukę. Gdzieś z tyłu głowy jest chęć rywalizacji sportowej, bo najszybciej człowiek uczy się, gdy ma konkretny cel, o coś walczy i ma motywację, więc na pewno miejsce w klasyfikacji generalnej jest naszą motywacją. Na pewno tak łatwo nie zrezygnujemy”.

 

Jaka będzie edycja Africa Eco Race 2020?

Jak zapowiedzieli organizatorzy, tegoroczna edycja, to zróżnicowana i w 70% odnowiona trasa z jak największą liczbą piaszczystych szlaków i wydm, to trasa z biwakami zlokalizowanymi dosłownie na dzikich terenach Afryki co oddaje całego ducha rajdu, to trasa wymagająca koncentracji na nawigowaniu za pomocą książki drogowej. Dojazdówki do oesów zostały skrócone do minimum. Szóstego dnia przewidziano przerwę i odpoczynek w miejscowości Dakhla w Maroku. Przygotowano też zupełnie nowy, trudny i wymagający pustynny etap – pętla w Mauretanii – czyli start i meta w tym samym miejscu, a dokładnie z Tidjikdja, z historycznego miasta na płaskowyżu Tagant.

Parę słów na koniec: dlaczego to ECO Race?

Organizatorzy mocno angażują się w ochronę terenów, po których przebiegają trasy rajdu. Poprzez różne długoterminowe projekty starają się przyczyniać do rozwoju świadomości ekologicznej mieszkańców regionów afrykańskich. Projekty zakładają m.in. propagowanie stosowania odnawialnych źródeł energii elektrycznej poprzez zamontowanie baterii słonecznych na budynkach użyteczności publicznej (biblioteki, szkoły, szpitale) w kilku mauretańskich miastach, czy zalesianie terenów Mauretanii.
Trasa przejazdu została wyznaczona przy ścisłej współpracy z władzami krajów, przez które prowadził rajd, i poprowadzona tak, aby omijać strefy ochronne, jak parki narodowe.

Podczas rajdu corocznie organizatorzy w najdrobniejszych szczegółach dbają o utrzymanie porządku i czystości oraz starają się minimalizować ilość odpadów na biwakach. Ponadto pojazdy obsługi technicznej organizatora zamiast klasycznych generatorów prądu mają zamontowane baterie słoneczne, pozwalające na wykorzystanie energii słonecznej na potrzeby rajdu. Zbierany jest zużyty olej silnikowy w celu recyklingu we Francji po zakończeniu rajdu. I co ważne kładziony jest nacisk na wsparcie lokalnej gospodarki, z wykorzystaniem lokalnych usługodawców, np. przy przygotowywaniu czy oczyszczaniu biwaków.

Autor: Katarzyna Biskupska