Ol-trans, to firma specjalizująca się w transporcie ponadgabarytowym i usługach dźwigowych. Odwiedziliśmy firmę, gdzie mieliśmy okazję testować demonstracyjny ciągnik Volvo 6×4 540, (pisaliśmy tu: https://samochody-specjalne.pl/2018/08/20/volvo-fh-6×4-540-do-transportu-ponadgabarytowego/), który zestawiliśmy z rozciąganą naczepą Faymonville TeleMAX należącą do Ol-trans..
Firma Ol-trans istnieje na rynku od 24 lat, specjalizując się w transporcie ponadgabarytowym oraz ogólnych usługach transportowych i spedycji. Świadczy również usługi w zakresie wynajmu na terenie całego kraju teleskopowych żurawi samojezdnych o udźwigu do 500 t. Ol-trans współpracuje z wieloma przedsiębiorstwami transportowymi i spedycyjnymi na terenie Europy i poza nią. Oferowane usługi o wysokiej jakości dostosowywane są do indywidualnych potrzeb klientów. Uczciwość i rzetelność w kontaktach z klientami sprawiły, że Ol-trans ma obecnie silną pozycję na rynku pojazdów ciężarowych. Jak czytamy na stronie internetowej firmy, dzięki innowacyjnym pomysłom i rozwiązaniom oraz szczegółowej analizie potrzeb klientów firma utrzymuje wysoką konkurencyjność na rynku usług transportowych.
O typowych i nietypowych aspektach trudnej działalności na rynku transportu nienormatywnego rozmawiamy z Aleksandrem Rybką – właścicielem firmy oraz Moniką Rybką-Rudewicz – jego córką, która odpowiada w firmie za sprawy związane z rozwojem i PR-em.
„Samochody Specjalne”: Ol-trans specjalizuje się w przewozach nienormatywnych, jak wygląda obecnie Wasza flota?
Monika Rybka-Rudewicz: Specjalizujemy się w ponadgabarytach. Aktualnie mamy 50 ciągników – najwięcej marki MAN, jest też około 80 naczep. Mamy również 22 żurawie samojezdne, głównie marki Liebherr, z których najmocniejszy – ośmioosiowy LTM 1500 – ma udźwig 500 t. W naszych wyborach odnośnie do marek ciągników czy naczep stawiamy przede wszystkim na bezawaryjność i uniwersalność wykorzystania. Pojazdy i moduły dobieramy więc tak, aby można było tworzyć różne kombinacje. Maksymalnie możemy przewozić ładunki o ciężarze do 200 t. Większość naszych zestawów znajduje się stale w drodze, w firmie pojawiają się sporadycznie, gdy konieczne jest wykonanie obsług lub zmiana konfiguracji sprzętu.
Jak na rynku przewozów nienormatywnych lokuje się firma Ol-trans?
Monika Rybka-Rudewicz: Na brak zleceń nie narzekamy, ale jest też duża konkurencja wśród przewoźników. Staramy się działać jak najlepiej, myślę, że zaliczamy się do pierwszej piątki przewoźników nienormatywnych w Polsce. W większości przypadków sami pozyskujemy ładunki, sporadycznie zdarza się, że jakaś firma spedycyjna zwraca się do nas z ofertą na przewóz. Nasi klienci to w dużej części firmy produkcyjne, które nas już znają i kontaktują się bezpośrednio.
Co jest Waszą najmocniejszą stroną?
Monika Rybka-Rudewicz: Naszą najmocniejszą stroną jest chyba to, że jesteśmy specjalistami w tym, co robimy. Działamy na rynku już 24 lata i mamy zespół ludzi, który w dużej mierze pracuje z nami prawie od samego początku. Są to ludzie, którzy naprawdę wiedzą, co robią. Wciąż cechuje ich entuzjazm, czego przykładem mogą być burze mózgów na spotkaniach zespołu logistycznego związanych z przygotowaniem jakiegoś trudniejszego zlecenia. To jest bardzo fajne… Przygotowanie zleceń opieramy przede wszystkim na naszej wiedzy praktycznej, wiemy, jak obsługiwać np. ładunki długie, jak bardzo ciężkie lub generujące naciski punktowe. Musimy trzymać stale rękę na pulsie, chociażby gdy chodzi o przygotowanie tras. W Polsce obecnie jest pod tym względem trudno, co chwila są zmiany na drogach – powstają nowe drogi, stare są przebudowywane. Konieczne staje się działanie w terenie, bo wcześniejsze informacje i doświadczenia mogą być nieaktualne.
Czy macie problemy z kierowcami?
Monika Rybka-Rudewicz: Część kierowców współpracuje z nami od wielu lat i są to bardzo dobrzy specjaliści. Zawsze jest też grupa, która u nas zaczyna, próbuje, szkoli się. W tym fachu nie wystarczą same umiejętności, kierowca musi mieć pasję i koniecznie wyobraźnię, musi „czuć” zestaw i wiedzieć dokładnie, jakie ma on możliwości.